Ratuję włosy z kuracją wzmacniającą Rzepa z Joanny. Ale co jeszcze?


Ostatnie 12 miesięcy to dla mnie czas obniżonej odporności i nawracającego chorowania a co za tym idzie antybiotyk za antybiotykiem. W efekcie ucierpiał na tym stan skóry głowy i włosy, które wypadały na potęgę (i wypadają nadal, ale mniej). A że bardzo lubię swoje włosy nie chcę się z nimi rozstawać. Dlatego gdy zauważyłam, że coś jest z nimi nie tak sięgnęłam po suplement diety ze skrzypem polnym i zakupiłam szampon wzmacniający (o nim innym razem) i ją - wcierkę - kurację wzmacniającą "Rzepa" od Joanny. Efekt tak mnie zadowolił, że to już nie moje pierwsze, drugie ani trzecie opakowanie. A piąte! To chyba o czymś świadczy:) Producent, czyli firma Joanna o tej kuracji pisze TU.

Oto i ona: 



OPAKOWANIE
Wygodna buteleczka z aplikatorem. Dodatkowo w opakowaniu papierowym. Pojemność opakowania to 100 ml. Bardzo praktyczny jest sam aplikator i za to wielki plus dla firmy Joanna. Dzięki niemu w łatwy sposób można dotrzeć do każdego miejsca na głowie i użyć odpowiedniej ilości preparatu. Nic nie marnuje się przeciekając przez palce. A dzięki temu, że buteleczka jest przeźroczysta, na bieżąco możemy obserwować ubytek kosmetyku.

ZAPACH  
Pachnie rzepą. Po prostu. Na początku mi zwyczajnie śmierdziała. Ale się przyzwyczaiłam i aktualnie jej zapach jest mi obojętny. Ale pierwsze spotkania z zapachem wcierki mogą być ciężkie. Jednak nie zrażajcie się. Bo warto przezwyciężyć niechęć do zapachu!
  
WYDAJNOŚĆ
Wcieram w całą skórę głowy, w sposób zalecany przez producenta i powiem, że nie potrzeba jest jakaś duża ilość na jedno wtarcie. Stosuję średnio co 2-3 dni i jedna buteleczka starcza mi na około 2 miesiące. Co przy tej cenie i cudami jakie działa z moimi włosami jest mega wydajne!

DOSTĘPNOŚĆ I CENA 
Zazwyczaj kupuję ją w SuperPharmie, raz kupiłam w Auchanie. Cena waha się w okolicach 8 złotych.

MOJA OPINIA
Chyba sam fakt, że zużyłam niejedno opakowanie świadczy o tym, że wysoko oceniam ten produkt. Może moje włosy nie przestały w cudowny sposób wypadać, ale wypada ich mniej. I co najważniejsze - rosną nowe! Małe, króciutkie, jeszcze cieniutkie cieszące oko baby hair! 
I tak jak producent uprzedzał na opakowaniu - pierwsze 2 tygodnie z wcierką to był czas, kiedy skóra głowy delikatnie mrowiła mnie (zabawne uczucie), co oznaczało, że działa. Dodatkowo w moim przypadku kuracja przyczyniła się do mniejszego przetłuszczania włosów, co widocznie zauważyłam.  Minimalnie, ale poprawiła się również kondycja skóry mojej głowy.
Jeśli już kupicie tą wcierkę, pamiętajcie o przerwie po 2óch tygodniach stosowania preparatu.

CZY KUPIĘ KOLEJNY RAZ?
Na pewno! 


To by było na tyle o kuracji wzmacniającej "Rzepa" od Joanny.
P.S. Post nie jest sponsorowany, a firma Joanna nawet nie wie, że jestem wierną fanką jej produktu ;P 

Jednak z racji nadchodzącej zimy wiem, że skóra mojej głowy zwariuje i znów pojawi się przesuszenie, zaczerwienienie i łuszczenie. Dlatego czekam na wasze sprawdzone pomysły co z tym robić!

Komentarze

Popularne posty